Arcane [recenzja]
Arcane to serial animowany na motywach gry komputerowej „League of Legends”, który premierę miał 6 listopada 2021 roku na platformie streamingowej Netlix. Powstał w studiu Fortiche Production we współpracy z Netflixem oraz Riot Games. Składa się z 9 odcinków po około 40 minut każdy.
Choć fabuła w decydującej mierze skupia się na dwóch bohaterkach - siostrach pochodzących z Zaun, Vi oraz Powder – to istotnych jest wiele innych postaci, takich jak Jayce oraz Viktor (prowadzący badania nad magią w akademii naukowej), Caitlyn (strażniczka pochodząca z bogatej rodziny), Mel (radna Piltover) czy Silco (wpływowa postać kontrolująca Zaun). To oni, wspierani przez barwną grupę bohaterów drugoplanowych, najbardziej oddziałują na bieg wydarzeń i podsycają napięcie między oboma miastami.
Co ważne - serial wciąga i jest doskonale zrozumiały bez znajomości gry, na której się opiera. Gracze z pewnością mogą dopatrzeć się wielu smaczków, które dodatkowo uprzyjemnią seans. Ktoś, kto nigdy nie miał kontaktu z „League of Legends”, bez problemu odnajdzie się w świecie, zrozumie postaci i ich motywacje. To właśnie bohaterowie są moim zdaniem najmocniejszym elementem serii. Każde z nich zmaga się ze swoimi problemami, walczy z przeszłością, która ich ukształtowała, i dążąc do celów, popełnia błędy. Nawet Mel i Silco - kreowani na przebiegłych i kontrolujących wszystko, co dzieje się w ich miastach - nie są pozbawieni słabości czy wątpliwości. Choć na początku serii wydaje się, że można widzieć w nich antagonistów, to z biegiem wydarzeń odsłaniają swoje bardziej ludzkie oblicza. Okazuje się, że nie są oni do końca źli i - być może wbrew stereotypowi „tego złego” - są zdolni do uczuć wyższych. A uczuć jest w tej serii niezwykle dużo. Postaci nawiązują głębokie relacje i otwarcie okazują emocje, które w wielu innych serialach zeszłyby na drugi plan lub byłby zupełnie marginalne. Tu jest inaczej - to właśnie uczucia w dużej mierze motywują bohaterów.
Nie można nie wspomnieć również o animacji, która jest, moim zdaniem, przepiękna. Ruch jest płynny, niezależnie, czy postaci idą, walczą, czy też to obiekty się poruszają. Styl rysunku sprawia, że całość jest tym bardziej imponująca. Wiele kadrów to małe dzieła sztuki. Każda kreska jest dopracowana, a kolory znakomicie dobrane. Zachwyciła mnie też to, ile uwagi poświęcono detalom - na przykład w jednej ze scen, przez sekwencję trwającą może sekundę, zauważyć można odpryśnięty lakier na paznokciach Powder! Przywiązanie do szczegółów widać też w bogatej mimice postaci, dzięki której można czytać z bohaterów jak z księgi.
Jedynymi, choć dość znaczącymi wadami wydają mi się otwarte zakończenie i niewykorzystany potencjał niektórych wątków. Być może rozwiązane one zostaną w drugim, zapowiedzianym oficjalnie sezonie.
Zdecydowanie polecam ten serial wszystkim lubiącym klimaty fantastyki, animacje oraz historie, w których postaci napędzają wydarzenia, a nie tylko na nie reagują.
Komentarze
Prześlij komentarz